środa, 4 lutego 2015

Ciekawostka - DotW India Doll

Jedyna DotW, jaką posiadam, chociaż istnieje podejrzenie, że jest nie do końca oryginalna. W odległych planach na przyszłość, mam do kupienia wiele orientalnych lalek, ale nie wiem, kiedy zacznę w nie inwestować.
Skupmy się jednak na tej, bo spadła do mnie, jak z nieba. Kosztowała 3 zł i gdy tylko ją ujrzałam, już wiedziałam, że będzie dla mnie nie lada gratką. Identyfikacja nie może być trudna przy tak charakterystycznej lalce!


A jednak, w domu szok: nie jestem w stanie znaleźć jej zdjęć. Owszem, są indyjskie Dolls of the World, nawet w takich samych ciuszkach, z podobnym ułożeniem dłoni, wszystkimi dodatkami, jakie pasują mojej... ale każda czymś się różni od mojej. Tak, jakbym miała składankę kilku różnych India Dolls.
Ubranko pierwsze po lewej: żółto-czerwone sari. U mojej czerwień jest złamana różem, ale wzór na taśmie jest taki sam.


Kolor koszulki właściwie  jak u Hinduski z moldem Teresa, jednak u mnie nie ma złotego wykończenia.

Ta za to ma takie samo ciałko (jak większość lalek z lat 80. więc chyba nie powinnam się tym tak podniecać)

Aż nagle znalazłam to. Zgadza się koszulka, mold i ciałko.

 Makijaż wygląda, jak u klona...

Była podpisana jako Barbie in India 1993. Ale, niestety, blondyna...
Teraz pora spojrzeć na moją.

Oto z waszych połączonych mocy powstaję ja!

Nie wiem, kim jestem.

Główka wygląda na oryginalną, jest odlana z przyjemnego winylu, makijaż ma dokładny, fabryczny, włosy saranowe. Natomiast ciałko jest dla mnie podejrzane. Jest ciemniejsze od główki i ma bardziej czerwony odcień, tułów się strasznie błyszczy i... nie ma żadnej sygnatury.


Gdy rozebrałam lalkę, okazało się, że ma pupę z przodu :D


Był ślad również po kolczykach i pierścionku.


Ubranie było starannie uszyte, zapinane na zatrzaski, z naturalnych materiałów i również naturalnie farbowane - przy praniu, część żółta zabrudziła się od czerwonej... Na zdjęciu nie złapałam tego miejsca, chciałam pochwalić się wzorem.

Wydaje mi się, że wszystkie lalki z moldem Superstar powinny mieć jakieś sygnatury na ciałku, tym bardziej, że zdarzają się jeszcze starsze modele i już podpisane. Zwykły podróbkarz by takiej lalki samodzielnie nie puścił, a może po prostu była to jakaś seria na mniejszy rynek zbytu (były przecież takie "gorsze" wydania Barbie). Coś, pod czym Mattel niekoniecznie chciał się podpisywać. Inna opcja jest taka, że pierwotnie któraś India Doll miała mieć mold Superstar, ale już w trakcie produkcji koncern zmienił decyzję. Wtedy główki mogły pójść na odrzut i trafić do przedsiębiorczych Chińczyków, którzy wetknęli je na klonikowe ciałka. Prawdy nie znam, po prostu mam dziwadło.

Nie znam się na Superstarach, w dzieciństwie nie miałam żadnego. Obecnie mam tę i jedną białogłowę. Uwielbiam je, uważam ten mold za piękny, znacznie bardziej udany od Generation Girl. Trochę psuje go przestarzały retro makijaż i tułowie TNT. Marzy mi się jakaś Superstarka na belly button(oraz prawdopodobnie współcześniejszy repaint oczu). Byle tylko nie białowłosa :)


10 komentarzy:

  1. Ło! Pani! Z temi, chinskemi, BArbiami, to było, że ło cho cho!...

    A na serio, to Barbie produkowanych w indiach było zatrzęsienie. Ponieważ ichnie fabryki, mają dość elastyczne podejście do jakości i oryginalności materiałów, to stąd masz Baśkę bez znamion rodowych na dupsku, lub też głowy z gumy tak cienkiej, że widać przez nie Olsztyn.

    Risercz w guglu ujawnił, że Twoja panna może być jedną z Wedding Fantasy Barbie, np.: tą: http://goo.gl/X6cReN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ciekawy trop, chociaż myślę, że kolczyk w nosie, szeroka spódnica i na oko nylonowe włosię wykluczają bliższe powinowactwo tamtej pani z moją. :D
      Dodam, że główka wcale nie jest cienko odlana. Jakościowo jest na takim samym poziomie jak moja My First Princess ;)
      Myślę, że masz rację odnośnie taśm produkcyjnych z Indii. Na robotę Chińczyków mi to nie wygląda

      Usuń
  2. Drugi raz piszę komentarz, bo tamten zeżarł mi komp!
    Różnica w kolorze pomiędzy tułowiem, a głową, to norma dla tych lalek. Jak popatrzysz na typowe Barbie i Keny z wczesnych lat '70, to odkryjesz ten sam kolor ciałka ;-) Starsza i tańsza technologia została wysłana do mniej rozwiniętego kraju ;-) O braku sygnatur słyszałam, choć moje Barbie indyjskie mają napis "India" nad pupą. Masz pewnie pannę z tego okresu, w którym Mattel już się nie podpisywał pod coraz bardziej kiepskiej jakości produktami. Tak, czy inaczej - kooperacyjny rodzynek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, cieszę się, że zabrałaś swój głos ;) Twoja wypowiedź potwierdza moje domysły.
      Za dobre na podróbkę i za słabe, by Mattel chciał się do tego przyznawać...

      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Bajzel w fabrykach Mattela i jego efekty zdejmują mnie grozą. Toć już niczego nie można być pewnym, nawet obecności sygnaturki na oryginalnym produkcie. :C

    A makijaż superstarów nie jest przestarzały! Jest retro! *foch*

    OdpowiedzUsuń
  4. niezależnie od rodowodu - śliczna bestyjka

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę się pochwalić innym, że miałam zaszczyt osobiście piękną czarnowłosą wymiętosić :)
    Piękna jest i już !!! :) To, że tak trudno było określić jej rodową przynależność uważam za dodatkowy kolekcjonerski smaczek :)
    Życzę Ci więcej takich wspaniałych zdobyczy za tak miłą dla kieszeni cenę :):)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze zazdroszczę takiej Hinduski!
    Bardzo ciekawa historia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Na moje oko to Barbie od Leo toys na licencji od Mattel, czyli plastik rodowity acz produkowany tylko na indyjski rynek.

    OdpowiedzUsuń