poniedziałek, 16 lutego 2015

Siostry Summer

Summer Gordon pojawiła się w roku 2004, jako kolejna najlepsza przyjaciółka Barbie. Widocznie można mieć mnóstwo "najlepszych" w swojej historii. Ken też wtedy poszedł w odstawkę, nasza kochana Barbara Roberts znalazła w sercu miejsce na nową fascynację - Blaine'a. Nic dziwnego, że młodsza siostra tego australijskiego przystojniaka uzyskała taką wysoką pozycję przy boku liderki rynku zabawkarskiego (oczywiście, w świecie Barbie, była ona przede wszystkim niebotycznie bogatą i popularną aktorką o tysiącu specjalizacji zawodowych).


 Jedno z pierwszych wydań. Summer Cali Girl 2004. (źródło)

Summer pierwszy raz pojawiła się w mojej ukochanej serii Cali Girl, przywitała świat swoją nową twarzą (mold Summer 2003) i oczarowała mnie szczerym uśmiechem i dużymi, radosnymi oczami. Zapoczątkowała też tendencję Mattela do puchnięcia lalkowych głów, ale to by się zdarzyło i tak.
Kiedy miałam już Barbie i Blaine'a wydawało się, że lepiej być nie może. A jednak! Wypatrzyłam kolejny wypust serii Cali Girl i tym razem odkryłam Horseback Summer. Oczarowała mnie kompletnie, nawet te loczki mnie przekonały. Miała szeroki uśmiech, duże oczy, "ładny brzuszek", oraz ZGINALNE kolana i łokcie! Miała też konia. Wyjątkowo naturalnego i chyba najpiękniejszego, jakiego Mattel kiedykolwiek sprzedawał. I właściwie to nie ważne już było, że wyrastałam z lalek. Musiałam ją mieć.

Oto Horseback Summer. Prawie jak moja, tyle, że ta była sprzedawana w osobnym zestawie (bez konia). (źródło)


I takiego miała ładnego wierzchowca... (źródło j.w)

Jej jedenej nie złożyłam do pudła zabawek z dzieciństwa, ustawiłam dumnie w łazience na poddaszu (blisko mojego pokoju), przywdziałam w powłóczyste szaty i mianowałam królową tamtego miejsca. (Potem do łazienki wywaliłam również telewizor, ale to inna historia).
Konia ukryłam u babci i byłam szczęśliwa, dopóki siostra go nie pomazała markerem, nie obcięła grzywy i nie wyłamała nóg ze stawów...
Summer w pewnym momencie też spotkało najście siostry, która w swej beztrosce miała w nosie wartość cudzą. Pomazała markerem i główkę i firmowe ciuchy, następnie próbowała uczesać jej loczki grzebieniem. Rozebrała z powłóczystej sukni, ubrała w znoszoną skarpetkę i odstawiła na miejsce, licząc, że nie zauważę.
Wkurzyłam się ostro, a jeszcze bardziej, gdy mnie w domu wyśmiano, że "taka duża, a się o lalki kłóci". A ja kłóciłam się przede wszystkim o ideę i poszanowanie cudzej własności. Tę skarpetkę rzuciłam siostrze w twarz, a Summer znalazła się w moim pokoju. Nie miałam dla niej miejsca, leżała zawsze gdzieś na wierzchu. Któryś z moich szczurów zainteresował się jej twarzą, pocałował w nos i brodę.

Tego cmoka zapamięta na całe życie (jeśli ktoś nie widzi - nos!)

 Tego też!

W tym czasie zaczęłam Summer używać jako miniaturowego manekina. Miała testować wykroje na ciuchy historyczne dla mnie :)
W pewnym momencie uznałam, że po rabunku Zuzi powinnam się zatroszczyć o jakieś honorowe ubranie i uszyłam dla niej giezło. I właśnie przez to znalazłam forum, zaraziłam się lalkami i, tadam(!), jestem również tutaj.

Podczas, gdy ja kompletnie nie interesowałam się światem Barbie, Summer zaczynało powodzić się gorzej. Mattel powoli odbierał jej wizerunek, za który tak bardzo ją lubiłam. Jej brat, Blaine, jako nowy chłopak Barbie po prostu gdzieś zniknął. Wrócił Ken. Summer nadal została przy Barbie, ale musiała się zrównać z pozostałymi przyjaciółkami. Musiała również tolerować Tereskę, która w pewnym momencie postanowiła odebrać Summer jej przepiękny mold, jej rozpoznawalną twarz. Australijka nagle stała się blondynką, może trochę bardziej rudą, ale jednak kopią swej idolki. Jakby było tego mało, zmienił się też jej gust i styl bycia. Zrobili z niej zafiksowaną wariatkę -sportsmenkę, pławiącą się w oczojebnych neonach... No, ale trzeba nabrać dystansu, hejtowanie tu nie pomoże :) Muszę czerpać to, co pozytywne, a przynajmniej ma m swoją pierwszą Summer.

Moldu Summer nagle zrobiło się wszędzie pełno. dostawały go wszelkie księżniczki i baletnice ze świata fantazji, Teresy, Fashionistki i ..,Raquelle. Było to miłą odmianą dla odrzucającego GG, ale powoli zaczęłam tracić nim zainteresowanie. Widocznie, lubiłam ten mold, gdy należał do jego imienniczki.

Jakaś Fashionistka Swappin Style siostry (właściwie to nie mam już pewności, bo często zamienia głowy w swoich lalkach)

Jakaś Raquella Fashion Fever na popiersiu Fashionistas Swappin Style. Nie jestem odpowiedzialna za tę masakrę. Co nie zmienia faktu, że Raquelli w tym moldzie było jednak ładnie...

Ale nie jest aż tak źle. Nowa Summer też się robi powoli sympatyczna. Co prawda, do tej pory spodobały mi się tylko dwa wydania, gdzie owa lalka nie wygląda, jakby miała downa. Jedną mam, drugą podziwiam ;)

Tę mam. Fashionistas 2013. Ładnie jej w czerwonym. (źródło)


Tę podziwiam. Summer Beach - na promo i na żywo jest tak samo ładna. (źródło)

A ta ma downa. Makijaż i ten miętowy kolor kompletnie ją zniszczył. Summer Fashionistas 2011/2012. (źródło)



 Słodka i głupiutka Summer Dreamhouse. (źródło)

 Summer dostała zupełnie nowy mold (a nawet dwie wersje- otwarte i zamknięte usta!). Może wcale nie została skrzywdzona. Tereska jej nie okradła z twarzy, tylko po prostu dostała w spadku stary, znudzony wizerunek...




Moje Summer... Nie mogą mieć tego samego imienia. Siostry się zwą Sol i Luna. Kontrast między nimi jest zaznaczony bardzo wyraźnie, a mimo to stanowią ze sobą spójną całość. Więź między nimi jest silna, bardzo tęsknią za swoim bratem.
 
Panny wybrały się na spacer po salonie. Zawsze to jakaś miła odmiana. Uznałam, że w reszcie domu jest bardzo dużo ładnych miejsc do robienia zdjęć, tym bardziej, że mój pokój nie jest tak wystawiony na światło dzienne.

Przy okazji mogę się pochwalić nie tylko lalkami. Oto żabka, ulepiona kupiona niegdyś przez moją mamę.

Szkliwo wypaliło się na niej, tworząc idealną, błyszczącą powierzchnię. Przy okazji też spłynęło po łapkach i przykleiło się do podłoża pieca, stąd te białe ubytki na paluszkach ;)
Sol zaś dotrzymywał towarzystwa niebieski kocur...


Widziałam fajną muszlę, może byśmy tam poszły?

No, całkiem ciekawe miejsce...

-I co tam widzisz?
-Masz tyłek w pajęczynach.

-Jak na mój gust, jest to czerwona glina z drobnym szamotem.

-O matko! To jest to takie stare, że aż zgliniało!

-Musiał w tym mieszkać strasznie duży ślimok...



-Czy ktoś powiedział "jedzenie"?!

-Właściwie, po co wychodzić w plener, jak krzaki są też w domu?

No i właściwie byłoby na tyle. Jak widać, Cali Summer nie występuje ani w swoim oryginalnym ciele, ani na ubranku. Postanowiłam ją przeszczepić na Fashionistas Nikki 2013 (z tej samej serii, co moja Sol). Moje lalki uznały, że skoro są na dole, mogą również odwiedzić pokój siostry. W końcu tam jest kilka panien- złodziejek moldu Summer. Zemsta musiała mieć przecież miejsce...

-Ty krowo, zabrałaś mi twarz!

6 komentarzy:

  1. Świetna sesja :))) łącznie z 'krową" :)))
    Summer to piękne lalki sama mam dwie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ... a już mi się wydawało, że zaczynam trochę te moldy odróżniać ... :/
    Bardzo lubię takie sesje , bardzo !!! :) Kot Niebieski cudny jest !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym zobaczyć takiego ślimoka ;)

    Pierwsza Summer, ta z platfusowatymi stopami, jest tak podobna do mojej przyjaciółki z podstawówki, że aż boli. Opalona, hoża dziewoja, "nieładna, acz piękna". Te oczy... Ten uśmiech! Uwielbiam!
    A potem... mogłabym się podpisać po Twoim postem.
    Dzięki pierwszym Summer pokochałam postać o tym imieniu. Potem miłość nieco osłabła (wraz z tymi fashionistkami z derpem), ale ciepło mi się robi zawsze, gdy wspominam, jak pięknie się zaczęło...

    Rozmarzyłam się...
    Muszę odstawić Wiedźmina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdawało się, że Mattel choć jedną postać poprowadzi z ciemnymi włosami, zielonymi oczami i stroniącą od różu. Seria Cali była tak otwarta na wszystkie kolory... O płaskich stopach zapomniałam, ale i kiedyś byłam pod ich ogromnym wrażeniem :D

      Wiedźmin jest niestety takim lekiem, którego nie można przedawkować, a jednak zbyt szybko się kończy...

      Usuń
  4. summer beach też zrobiła na mnie wrażenie - nie oparłabym się
    Jej, mając jakąś wolną gotówkę w zanadrzu...
    strasznie mi szkoda cali girl napoczętej przez ogoniaste - moja
    pięknotka zwana u mnie Abigail uniknęła złego losu trafiając do
    Kidy - a teraz wygrzewając się w mym płomiennym zachwycie
    w sosnowej witrynce :)
    pokaż kiedyś szczegółowo blaszanego smoka - zaintrygował mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez moment się zastanawiałam, o jakiego smoka może chodzić. Bałam się nawet, że jakich bajek powypisywałam durnych. Ale już wychwyciłam nicponia - widać ma parcie na szkło i chyba będę musiała go pokazać bliżej.
      To pamiątka z Krakowa ;)

      Usuń