niedziela, 24 marca 2019

Kawa z lalkami

Cześć,
mam dobre wieści.

Byłam w lalkowym niebie! W dodatku sprzedawali tam kawę i inne fajne rzeczy.
Przez bardzo długi czas doświadczałam przerwy od lalkowych spotkań, ale tym razem udało się powrócić i zobaczyć ze starą ekipą: Patem, KiciąKocią i Inką. Na spotkaniu poznałam też jedną nową osobę, Soihime, właścicielkę bloga Świat Zabawek Soi. Właściwie to ona zorganizowała ludzi, żeby przynieśli lalki i tu przyszli.

A było tak:

Dużo różnych różności z wielu stajni i gatunków plastiku. Przewagą liczebną posiadały twory Mattela, w tym głównie Barbie i Monsterki. Znalazło się też kilka zakamuflowanych hybryd EAH, Flavas, Myscene ale namierzenie ich można uznać za pewien rodzaj wyzwania.

Hybryda Wonder Woman z buzią Lindsay Lohan z zamkniętej już serii My Scene. Lalka należy do Inki.

 Dwa tajemnicze "vintydże". Ciemnowłosa jest Inki i zapomniałam nazwy producenta. Jasnowłosa jest moja... i też zapomniałam nazwy :)

 Kocia złodziejka w godzinach wypoczynku: W piżamie i ze srebrnymi uszkami.

 Dwie panny, które teoretycznie miały mierzyć się wzrokiem...

 Kot z piesem (Pinkie Cooper KiciKoci)

 Grupa przedszkolna...

I grupa przedprzedszkolna (czyli ciałka od LittleBlythe z doszydełkowanymi głowami zwierząt na podobieństwo egipskich bogów). Pcheły Inki.

 Mieszanka Monsterek.

 Pięknotki Inki. Jednej nie rozpoznałam, druga to chyba Jem and the Hologram.

Główka Flavas na ciałku grubej Fashionistki. Świetne połączenie! (Własność Inki)

 
 "Live Long and in your face!" - Spock KiciKoci, Superman Pata

Bardzo udana hybrydka - też własność KiciKoci

 Ten krótki epizod ze studiów, kiedy Obi Wan był syreną...

I czasem wypasał kucyki.

Dyskusja na ciężkie argumenty

W tym jeden bardzo ostry


 Gilanie BJD w pachę

 I odporna na łaskotki lalka KiciKoci

 Biorąc pod uwagę mnogość dziwnych zdarzeń widok tej pary też nie powinien dziwić. Własność KiciKoci


 Spectra V. w cudownym zestawie ciuszków. Własność Pata. W ogóle, pluję sobie w głowę, że to jedyna lalka Pata, którą uwieczniłam na zdjęciu!

 A tutaj przedostałam się do części stołu, gdzie buszowało stadko od Soihime. Wózek należy do syrena MH, który został zdetronizowany przez tych dwóch gagatków.

 Nie znam pana, ale jest fajny!

 Gara z Naruto ( nie to, żeby ktoś mi podpowiadał...)

 Oraz Soi we własnej osobie!

 Z serdecznym uśmiechem właścicielki.


A tu w towarzystwie mojej muzy Dori z Diamentowego Pałacu.

Bardzo dziękuję za możliwość spędzenia czasu w takim zacnym towarzystwie, wśród tylu ciekawych lalek. Powiem szczerze, że nie ogarnęłam ich ilości i, jak zwykle, sfotografowałam tylko część z nich. Czuję niedosyt, zwłaszcza jeśli chodzi o lalki Pata, którym poświęciłam za mało czasu. Bardzo przepraszam za to i obiecuję poprawę następnym razem. To samo może się tyczyć również syrenek Inki.

Spotkanie było organizowane na dollsforum, które, wbrew pozorom, wciąż żyje. Dziękuję Soihime za podjęcie tematu, pozostałym - za przybycie! Pozdrawiam Was wszystkich ciepło i do zobaczenia następnym razem :)

środa, 13 marca 2019

Co tam słychać w starej ekipie?


W poprzednim poście zbierało mi się na smęty, że nie ogarniam swojej kolekcji. Faktycznie, odczuwałam coraz mniej radości z prowadzenia tego zbioru i zaczynałam się gubić w tym, jakie lalki mam, jakie mają odcienie ciałek i jakim zabiegom planowałam poddać którąś z nich.
Głównym założeniem mojego poprzedniego zorganizowania było to, że lalki mają być dla mnie. Gdziekolwiek. W zbiorowych pudłach, torbach, poupychane po szafkach. Kiedy są schowane z zasięgu wzroku, ciężko jest się zorientować, co się ma, bo wystarczy coś schować głębiej i już się zapomina...

Jakiś czas temu, wspólnie z Bliską Mi Osobą, wystosowaliśmy depeszę do odległej krainy Chińczyków, którzy (po zaksięgowaniu odpowiedniego przelewu) postanowili odpowiedzieć wsparciem w postaci czterdziestu plastikowych stojaków. W zeszłym tygodniu karawana dotarła, a ja stwierdziłam, że skoro mam już stojaki, to coś przecież muszą trzymać. I tak oto pootwierałam zbiorcze kartony, każdą zabezpieczoną lalkę wyjęłam z worka foliowego i zaczęłam je ustawiać. Był to bardzo łatwy zabieg, jeśli akurat dysonuje się wolnym pokojem i szafką z pustymi pułkami.

Regał zagarnięty przez Fashionistki

Półka, na której upchnęłam wszystko, co do fasiek nie pasowało...

Na szczęście ja oba te czynniki spełniałam, a mieszkańcy tego pokoju mają w puchatych piórkach to, co będę sobie ustawiać na szafkach. Bylebym dawała jeść, pić, zrywała roślinki i nie narzucała im zbyt mocno swojego towarzystwa :)

Mam nawet cień podejrzeń, że owe beztroskie istotny nawet trochę kontemplują wygląd swojego otoczenia...

Przy okazji pokażę pozostałe lalki, którym przypadła loża w mojej sypialni.

Pozostałe panny i panicze przebywają w domu u rodziców, w większości upchane w szafce, w zgodzie z moimi starymi standardami przechowywania. U siebie w domu wystawiłam wszystkie, o których uznałam, że mogą się jakoś prezentować, ale jest jeszcze trochę lalek czekających na przeróbki. Głównie Monster High, ale z innych firm też się sporo znajdzie :)

Bardzo dużym udogodnieniem tego rozwiązania jest to, że w każdej chwili mogę wejść do pokoju i doświadczyć dużej ilości lalek na raz, nie muszę grzebać po kartonach w poszukiwaniu tej konkretnej i znacznie jest łatwiej porównywać je ze sobą. Obawiam się natomiast wpływu światła i kurzu, bo jednak odpowiednio zapakowane w kartonach były przed tym wszystkim bezpieczne...

Zdaje się, że pisałam coś o nie kupowaniu nowych lalek, ale kto by brał to na poważnie... Przed weekendem przyjechała do mnie następna fashionistka (nr. 107), dumna właścicielka moldu Skipper.

  Panna dość szybko uległa przebraniu, bo jednak raziła mnie jej kolorowa bluza. Pierwszym, co mi wpadło w oko, było jej oko. A właściwie wada w jego malunku...

To, co Mattel robi z jakością swoich lalek było już wiele razy przez wielu z nas pisane. Na pocieszenie mogę zauważyć, że większość tych odprysków znajduje się w punkach, które wystarczy przykryć ciemną farbą. A ja się pędzla nie boję, uff...

Reszta zrobiła na mnie na tyle dobre wrażenie, że nie przejmuję się tym okiem. Flock jest dobrze nałożony, a jego ciemna barwa ładnie kontrastuje z rozjaśnianymi włosami.

Bardzo fajny efekt podtrzymuje również ciemny kolor skalpu.

Moja nowa Skipper trafiła w towarzystwo trzech innych panien z tym samym moldem - dwie to fashionistki (w tym jedna o bardzo podobnym stylu, jeśli chodziło o strój i awangardową fryzurę), a trzecia to Patricia Cat Burglar z bajki o tajnych agentkach.


Skipper ma już nawet obiecane ciałko MTM, jednak chwilowo chcę ją jeszcze potrzymać na oryginalnym.

I to na razie wszystko na dziś. Pozdrawiam :)