Chociaż Winylowy Orszak jest ostatnio mało aktywny w sieci, to po cichu nadal prowadzi swoją beztroską działalność. Wy nie musicie, ale lalki wiedzą.
I dlatego dzisiaj swoją obecnością zaszczyciła mnie taka parka. Czcigodni państwo z Atlantydy mają w planach spędzić u mnie kilka upojnych dni, a potem ruszyć dalej (już mają zabukowany hotel w Szydełeczkowie).
Nie byłabym sobą, gdybym, przy okazji, nie przyciągnęła ich przed obiektyw.
A więc, poznajcie: oto Milo i Kida. Unikaty zamierzchłych lat w pełnej swojej krasie.
Proszę zwrócić uwagę na tę chłopięcą twarzyczkę, męski, ostro zarysowany podbródek, spiczasty nos i odstające uszy. No tak, chociaż pan Milo przerzucił się na soczewki, to jednak uszy wciąż pamiętają ciężar okularów.
Dość szybko zaczęli czuć się u mnie pewnie.
Zwiedzać łóżko...
I takie tam.
Przeżywać przygody.
Życzę Wam udanych Walentynek ;)