środa, 29 lipca 2015

Dżinica Ginny

Cześć wszystkim! Wróciłam już z wakacji, ale czeka mnie jeszcze jeden wyjazd - zaledwie weekendowy. Zdążyłam już przejrzeć, co się działo na innych blogach, tak więc zaległości już mam nadrobione. Nadal jednak nie mam ani aparatu, ani telefonu(ten drugi coś się nie chce naprawić), więc nie mogę robić kolejnych zdjęć. Nowości u mnie wprawdzie nie ma, ale wciąż jestem w stanie wygrzebać coś, czego jeszcze nigdy tu nie pokazywałam.

No, ale nie ma, co gadać. Znalazłam swoją kartę pamięci, więc wrzucę, co mi zostało. Mam nauczkę na przyszłość, by przygotowywać więcej "wpisów" na zaś.

A teraz jazda.
 Pamiętamy już, że wampirzy książę ma w swoim życiu dwa ważne promyczki. Niby, skoro już ma siostrę i kochankę, to nie ma miejsca na więcej. Ale to tylko pozory. Trzecim promyczkiem jest dżinnica, której zawdzięcza swoje własne życie - nie tylko jego jakość.

Mówiąc krótko, Ginny, używając swej potężnej magii wchłonęła część wampirzego przekleństwa. Dzięki temu wszyscy krwiopijcy w Orszaku (a są tacy tylko 2) nie muszą bać się słońca, ani łaknienia. Są normalni... na ile mogą być normalne istoty, które są nieumarłe i posługują się magią.

Ginny jednak nie mogła tego zrobić tak po prostu. Wciąż obowiązywały ją zasady typowe dla dżinów. Postanowiła pójść na układ - ona zdejmie przekleństwo, jeśli sama zostanie przy tym uwolniona. Wystarczyło przekonać wampira, by odpowiednio sformułował jedno życzenie...
 
 I udało się! Ginny jest teraz wolnym stworem, ale oprócz tego jej magia znacznie straciła na mocy. Może to dobrze, bo mój portfel nie byłby w stanie finansować fantazji wszystkich plastikowych znalazców jej lampy.


 Ginny to nikt inny, tylko MH Gigi Freaky Field Trip. Strasznie pragnęłam mieć tę postać w swoim zbiorze, niestety wydanie trzynastkowe mi umknęło, a później była dostępna tylko semestralna. Kolor jej ust(zielony, czy niebieski?) odrzucał mnie na tyle, że wolałam czekać na kolejne wydanie.

I dorwałam się do trzeciej odsłony. Muszę przyznać, że miałam mieszane odczucia. Na żywo przeszkadzają mi jej niebieskie powieki, za to wszyskie zdjęcia przekonują mnie, że nie powinnam się nimi przejmować. Cała reszta lalki wciąż mnie zachwyca. No i w końcu mam ją - Gigi MH. Nie wiem, czemu, lubię tą postać. Wśród wielu fantastycznych stworzeń, dżiny są bardzo interesujące. Gdzieś nawet spotkałam się ze stwierdzeniem, że właśnie to były pierwsze anioły.







To na razie tyle. Korzystajcie dużo ze słońca, póki są jeszcze wakacje.
Aparat może odzyskam w przyszłym tygodniu. Pozdrawiam wszystkich ;)

czwartek, 9 lipca 2015

Powrót Blaine'a

 Żyję, nie martwcie się :) To, że nie dają znaku życia, świadczy tylko o tym, że mam dużo na głowie i nie mam aparatu. Mój czas poświęcam albo na pracę, albo na przygotowania do wyjazdu. Później też mnie tu nie będzie. Może częstsze wpisy będą w sierpniu. Teraz tylko zamieszczam zdjęcia, które zrobiłam wcześniej. Nie wiem, kiedy będę mogła wreszcie usiąść na tyłku, czochrać lalki i dać się zapomnieć z nimi na długie godziny. Niedługo będzie mi tego bardzo brakowało. 

A jednak nie martwię się tym, bo wszystkie inne sprawy idą w dobrym kierunku.

Sol: Ach, takie miłe słoneczko. Właściwie to nie jest nam tak źle, chociaż szczury wyeksmitowały nas z mieszkania...
Lea: Na balkonie może być, ale tylko się rozleniwiamy. Luna, zrobiłaś już jakiś research? Mroczne Bractwo nie może przez wieki siedzieć z Blaine'm w ukryciu...
Luna: Aha, czekaj, tylko sprawdzę, czy nam już kuchnię wybudowali.

Luna: Kuchni wciąż nie ma, ale pogrzebałam wstępnie w spisach...
Lea: I co? Masz coś o Bractwie?
Luna: Nie. Mam coś o tobie.

Luna: Czemu nam nie powiedziałaś, że też jesteś Summer?! Wciąż szukamy naszych zaginionych sióstr, ale ukrywanie przed nami prawdy nie jest w porządku.
Sol: Blaine jest też twoim bratem..?

Lea: To nie do końca tak. Zostałam tak przedstawiona w spisie, ale nie jestem waszą siostrą, tylko daleką krewną. Moja rodzina dawno temu zbratała się z Summerami i dopiero teraz po kilku pokoleniach genetyka zadziałała. Pokazał się blond, ktoś skojarzył. I zamiast Lea, jestem jako Summer.
Luna: Dziwne.
Sol: Daj nam to przetrawić.

 Lea dała się ponieść poczuciu przygnębienia. Nie dość, że ciągle martwiła się o najbliższych, to jeszcze ich zawiodła. Musiała więc opuścić pomieszczenie, żeby się przejść.

Wtem:
Blaine: Lea! Przez całą niewolę myślałem tylko o tobie! Barbie chciały mnie wykorzystać, ale nie udało się. I zobacz, co dla ciebie mam!
 
Lea: Jesteś cały! Tak się martwiłam. Wyglądasz na bardzo zmęczonego, musisz wejść i odpocząć...
Blaine: To nie ma znaczenia. Cieszę się, że cię widzę.

 Lea: Też się cieszę. Muszę cię wyściskać. A teraz idź do sióstr, one się Tobą zajmą.


No i Dramaty też przeżywają teraz dobre chwile. Wszyscy pogodzeni i u siebie. Wolni. No może, poza jedną Barbie, która straciła ciało, ale w końcu była złą jędzą, więc zasłużyła.
A tak wygląda Lea po długo oczekiwanym przeszczepie:




Fe, te buty nie pasują. Ale było takie słońce, że zauważyłam dopiero na zdjęciach. Jeszcze raz fe.

No i to by było na tyle, trzymajcie się chłodno (bo upały straszne, można udaru dostać)!