czwartek, 30 kwietnia 2015

Topieliczka

Moja ortopedia dla lalkowatych kuleje. O ile udało mi się zrobić kilka przeszczepów, to okazuje się, że potrzebuję coraz więcej dawców. A na tych nie ma pieniędzy, więc chwilowo muszę się zatrzymać w jednym miejscu. Zerina ciało już ma (na pokazanie przyjdzie czas), tymczasem w kolejce czekają już kolejne głowy. Taka Lagunka jest u mnie nawet ponad pół roku. Dziś postanowiła się przypomnieć, żeby mnie dopadły wreszcie wyrzuty sumienia.
Moja Lagoona jest inna. Ma ciemne włosy. Ma saranowe ciemne włosy! Jest oryginalnym odrzutem z fabryki. Ma już za sobą jeden przeszczep - z klona na klona. I nie ma bata, będę musiała jej poszukać czegoś lepszego, z płetwami.

Nawet kloniaste się ładnie moczy... I nie szkoda.

Kolejnym problemem ciałka jest brak możliwości obracania główką w górę i w dół (a oprócz tego rozklekotanie, kolor, jakość plastiku, brak płetw i wiele innych...). W związku z tym moja modelka miała ograniczony zestaw ruchów.

Woda była ciepła! Gdyby nie te żyjątka, to sama bym rozważyła, czy nie wejść :D  Kwaczki kaczyły, kapki żumkały, w stawie masa robaczków i innych dziwadeł...











 No, to już wiecie, co zrobić z lalką, która za bardzo molestuje o przeszczep... ;)

Życzę dużo odpoczynku na majówkę.

piątek, 24 kwietnia 2015

Zawody Golasów

Od dłuższego czasu krążyły mi po głowie zapędy, jak tu uwidocznić w moim męskim stadku zapędy ekshibicjonistyczne. W końcu lalkowa anatomia to rzecz bardzo ciekawa, a większość osób, póki nie dostanie w łapcy i wymaca, póty nie będzie wiadziała, jak owy obiekt ma się pod ubraniem. Nie, żeby jakieś zboczenia, ale wiecie...
Sposób znalazłam prosty. Co prawda, staram się z Zeriną nie utożsamiać, ale to do jej głowy podrzuciłam swoje plany. A ona już dalej świetnie pokombinowała.

Dużo zdjęć.

Hunter: Szefie, mam pomysł, jak wywabić Blaina. Musimy ogłosić zawody, coś jak dyskobol, żeby każdy mógł się pochwalić artykulacją. Wśród widowni posadzimy Leę, więc Blaine zjawi się z pewnością...
Will: Ale to bez sensu. Mamy chronić Leę, a nie ukatrupić Blaina!

Adela: O, a ja myślę, że takie zawody to by było fantastyczne wydarzenie dla naszej społeczności! Dawno nie było okazji, żeby spotkać się w większej grupie, ciągle tylko przestawianie po półkach, albo chowanie po kartonach. Słuchajcie, ogarnę wam juri i wszystko, a wy macie tam być.


I jak powiedziała, tak się stało...

Zleciała się publiczność.

Zleciało się juri.

I zlecieli się uczestnicy.

Maniek Senior: Ty, Blaine. Masz przerąbane po imprezie...

Jako pierwszy uczestnik swoją artykulację pokazał Maniek Starszy.

Maniutek zyskał oceny: bardzo dobra za rzeźbę ciała, dobra za proporcje, oraz dobra za artykulacje (bardzo dobra artykulacja nóg i przeciętna artykulacja rąk). Ocena ogólna brzmiała jako dobra.

Drugim uczestnikiem był Blaine...

Oceny Blaina brzmiały następująco: bardzo dobry za rzeźbę ciała, bardzo dobry za proporcje i mierny za możliwości artykulacyjne. W werdykcie ogólnym Blaine zyskał ocenę przeciętną.

Następny na scenie pojawił się Maniek Junior.

Maniek z pewnością otrzymałby łączną ocenę co najmniej dobrą, gdyby nie to, że juri postanowiło go zdyskwalifikować - uczestnik nie był w stanie rozebrać się przed publicznością.

Maniek: Bu, sędzia-guuuma..!

Niespodziewanie wystąpił spóźniony uczestnik - Szang.

Szang otrzymał następujące oceny: bardzo dobra rzeźba ciałą, dobre proporcje, przeciętna artykulacja. W tym ostatnim punkcie juri nie było jednomyślne, więc Szang dostał dodatkowe punkty za możliwość robienia szapagatu. Ogólna ocena była dobra.

Kolejnym uczesnikiem był Gargul.

Werdykt dotyczący Gargula brzmiał tak: bardzo dobra za artykulację, dobra za rzeźbę (juri ceniło sobie bardziej męskie sylwetki), oraz dobra za proporcje. Ocena ogólna - dobra.


Przedostatnim zawodnikiem był Hunter, "pomysłodawca" wydarzenia.


W ocenie juri określiło rzeźbę, jako bardzo dobrą, proporcje, jako dobre, oraz artykulację, jako bardzo dobrą. Ostateczna ocena była bardzo dobra.

Ella: Miałaś świetny pomysł. Oglądanie tych wszystkich gołych facetów to przednia zabawa. Przekonam resztę wielkogłowych, żeby poparły twój wniosek w WFZecie (Winylowy Fundusz Zdrowia)
Zerina: Poczekaj, teraz będzie najlepsze.

Nasz gwóźdź programu - Will Turner od Zizzle. Rozebranie tego lalka wcale nie należało do łatwych i szybkich zadań. Ani przyjemnych, bo grabie gościu ma tak szerokie, że ciężko nic nie podrzeć. Naturalne było to, że wystąpienie tego uczesnika odbyło się na innych zasadach. Wszyscy na to czekali.

Nawet Blaine postanowił asystować w celu zaprezentowania płaszcza...


A to było pod kamizelką.

Oceny juri: bardzo dobra za rzeźbę, bardzo dobra za proporcje(nawet łapy nie zaniżyły wyniku) i wyśmienita za artykulację. Juri zgodnie mianowało Willa zwycięzcą Zawodów Golasów. A teraz trochę zdjęć stawów laureata.





W duże osłupienie wprawiły mnie dziurki na klacie, oraz klapa na plecach. Prawdopodobnie Zizzle wykorzystywał ten model ciała do produkcji zabawek z jakimiś pozytywkami w środku. Klapki nie dało się otworzyć, bo była dobrze zaklejona. Podejrzewam, że mój Will nie ma w środku żadnego ustrojstwa.
A śrubka w tyłku niezwykle mnie ubawiła.

Tango: Will, w imieniu całego juri serdecznie ci gratuluję, oraz ogłaszam Gołym Królem Artykulacji. Oto twoja nagroda.
Will: Dziękuję, od zawsze marzyłem o skrzynce bakłażanów!

Tango: Teraz zrobimy wspólne zdjęcie. 
Psst, dziewczyny, bierzcie go, póki rozebrany!



W ten oto sposób Hunter spełnił warunek Zeriny - chciała zobaczyć nago wszystkich lalków. Dzięki temu Ella mogła wrócić do swojego dawnego ciała i na nowo cieszyć się zgrabną sylwetką, oraz bliskością ukochanego.
Will z pewnością nie żałował swojej decyzji. Zakończenie rekompensowało całe podjęte ryzyko.

Nawet, że to był ostatni raz, kiedy widział Leę.


A Summerki Blaine'a...

I nie tylko Will cieszył się zainteresowaniem. Zupełnie przypadkiem, gdy zdejmowałam lalki z widowni, jedna z nich spadła właśnie w taki sposób...

Moralność siada. Cieszą mnie kombinacje z gołych lalek.

sobota, 18 kwietnia 2015

Znowu psuję...

O My Lovely Princess pisałam już kiedyś, że mają bardzo ciekawy mold. Nie mogłam oprzeć się pokusie, żeby nie poświęcić jednej z tych lalek na własne eksperymenty. Żalu nie mam, ostatecznie obiekt nie został zniszczony (tylko popsuty), święte, niedotykalne okazy wciąż mam, a w razie czego, widziałam, że da się jeszcze takie kupić w sklepie. Tylko trzeba pojechać do Lublina... ;)


Kwestia pierwsza: ciałko. Mocowanie głowy wygląda podobnie, jak u Barbie, tyle, że nie ma kotwicy. Różnica polega jeszcze na tym, że dolna część tego białego łącznika (schowana za plastikiem szyi) to kulka, a nie koralik, obraca się wokół bez żadnego blokowania.
Główka MLPr(jak tu skrócić, by nie mylić z kucynkami?) wydaje się być bardzo twarda, ale szybko mięknie pod napływem ciepłego powietrza z grzejnika/suszarki/wentylatora komputera z odpalonymi simsami.

Odcień ciałka pasuje do główek Raquelle, jakby ktoś nie wiedział, co robić z trofeami dawczyń.

Moje podejście do psucia wyszło tak - pannę przeszczepiłam na klona fashionistar. Ciało jest ciut za blade, ale to razi dopiero w sztucznym świetle. Zależało mi na dodaniu artykulacji. Jednak, by to wyglądało faktycznie dobrze, przyda się oryginalne ciałko Raquelle, które jest z lepszego plastiku. Robiłam też ogólne zdjęcia całości, ale nie wyszły - ten klon jest rozklekotany, jak kołatka po całonocnej sesji flamenco.

Za swój sukces uznaję równe brwi. Zwykle lewa brew wychodzi mi ładnie od razu, za to drugiej nie jestem w stanie odtworzyć jako lustrzanego odbicia. Po którejś z rzędu próbie wkurzyłam się i odmierzyłam wpierw trzy najważniejsze punkciki, a dopiero potem połączyłam. Ogólnie, mogłyby być jaśniejsze, ale już sobie na razie daruję poprawki.

Przyznam, że z tego profilu wygląda najkorzystniej...

A jeśli jakieś zdjęcie nie wyjdzie, to można je zamieścić jako artystyczne.

Tak wygląda łołak z oryginałami. Makijaże firmowe są bardzo przyjemne, ale nie współpracują z moldem. Namalowane oczy są większe, a usta mniejsze i zamknięte. Mój malunek pokazuje faktyczne proporcje moldu. Co mnie trochę dręczy, to duże czoło. Ale wiosenno-dziewczęcy urok jest w stanie przyćmić taki drobiazg. Trochę jestem zadowolona, a trochę przybita. Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Dużo pracy przede mną. Chciałabym zobaczyć ten odlew w rękach jakiegoś porządnego customera.

Na zakończenie dodam, że w rzeczywistości laleczka jest o wiele przyjemniejsza, niż na zdjęciach. Może to rola światła... :)