środa, 19 sierpnia 2015

Rozpieszczam się dalej ;)

Zauważyłam, że wiele z Was lubi zamieszczać u siebie zdjęcia swoich kotów. Pomyślałam, że  w takim razie, podzielę się również swoim. Dziś jest tak sielsko, że sama się czuję rozleniwiona, jak kot.

 Tym razem nie kupiłam sobie żadnej lalki, za to nabyłam kilka drobiazgów z myślą o nich :)

Muszę pochwalić sklep, w którym zrobiłam zakupy. Zapłata doszła do nich w poniedziałek, a już dzisiaj pani listonosz została obszczekana przez mojego psa. Tak się ładnie złożyło, że akurat byłam w domu, więc mogłam samodzielnie przechwycić czekający mnie prezent. Jeśli kogoś interesuje miniaturowa porcelana, albo tworzenie biżuterii, to zapraszam na Kreatywny Stragan. Sama już wiem, że będę tam jeszcze kupować i to nie tylko dla siebie.

 O, i jest nawet gratis z półfabrykatami!

Moje drobiazgi zostały zapakowane z wielką starannością. Woreczki były dodatkowo zabezpieczone folią bąbelkową. Bezpieczniejsze byłoby już tylko owijanie każdego naczynka osobno w chusteczki :D

 Kitka również musiała skontrolować. W jej ocenie brakowało tylko jedzenia.









  Jak widać, w niektórych momentach skala trochę się gryzie, ale ostatecznie wszystko ujdzie w tym rozkosznym tłoku. Najważniejsze, że lalkom pasuje. Nie wiem, kiedy będę robiła więcej zdjęć owym naczynkom. Wciąż się nie wzięłam za robienie ani dioramy, ani kuchni(tej drugiej nawet nie kupiłam na przemalowanie).

 No, i jeszcze kwiatek ;)



 A tu, specjalnie dla Inki, zrobiłam zdjęcie drugiego okna z werandy. Uwielbiam swój dom i to, że moja mama nie zdzierży, jak czegoś nie upiększy po swojemu. Chyba mamy podobny gust, bo sama czuję, jak takie łąkowe roślinki pozytywnie wpływają na mój nastrój. Kilka lat temu była straszna moda na decoupage. Moja mama też z tym eksperymentowała. Nakleiła jednego maczka na skrzynię i stwierdziła, że za dużo się nad tym trzeba męczyć, by dopasować jakiś gotowy wzór. Więc szybko porzuciła drukowany papier, a resztę maczków namalowała sama. Oto efekty :)

 Ten był naklejony!

A te już nie :)



wtorek, 18 sierpnia 2015

Oszalałam!

Pogoda wciąż przepiękna! Słońce smaży, może mniej, ale wciąż na dużym palniku, trawa mi pousychała, a zwierzęta ciągle chcą spać. Tak samo ma się mój portfel, jest dopiero w połowie swojego cyklu miesięcznego. Od ostatniej wypłaty daleko, do następnej - też.

Ale musiało mnie ścisnąć. Nie dość, że od razu kupiłam trzy, to jeszcze je poprzebierałam.

 Raquellki trochę się naczekały, zanim mogłam je dostać, ale wreszcie mam poczucie spełnienia jakichś fragmentów mej wishlisty. Właściwie to dreamhausowa mi się mniej podoba, ale nadrabia ciuszkiem, ogólnie ta postać często jest ładniej odziana, niż reszta przyjaciółek Barbie.

 No i sama Barbie. Nareszcie mam w posiadaniu jej nowy mold! Nowa fashionistka w prawdzie jest sztywna, a jej sukienka została uszyta krzywo, jakby miała podkreślić wykręcenie ciałka jeszcze bardziej. Jednak po przebraniu jej w ciuch Raquelli, do przeszczepu podchodziłam z pewnym trudem :)


 I same Raquelle. Musiałam je mieć. Glam Luxury Sashion jest jak dla mnie idealna i nie będę w niej nic zmieniać (chociaż ładnie by jej było w krótkich włosach). Dreamhausowa ma ciekawy charakter, ale jej główka jest trochę za bardzo nadmuchana. Prawdopodobnie jej ciałko poświęcę do hybrydowania rudej Teresy fashionistki... Jak ją wreszcie dorwę w sklepie ;)

 Ale to nie znaczy, że głowy się pozbędę. Gdzieś tam będzie luźno orbitować w moim sercu zbiorze. Ma duży potencjał do eksperymentowania z repaintem, chociaż boję się o jej rzęsy.

  A tutaj zachciało mi się już zacząć hybrydkowanie.

 Odkryłam, że Barbie fashionistas 2015 ma zbyt jasną skórę, by pasować do poprzednich fashionistem i jednocześnie zbyt ciemną dla samej Raquelle. Gdy zaczęłam się załamywać, przypomniało mi się, że mam jeszcze jedno ciałko w kolorze tak dziwnie pomiędzy - była to Barbie Glam Luxury Fashion. No okazało się, że trafiłam idealnie.

 W efekcie udało mi się dokonać dwóch wymian: Tango wreszcie trafiła na ciałko, które nie jest dla niej zbyt jasne, Teresa straciła artykulację, Barbie na Glam Luxury, oraz... Wspomnienie jej poprzedniej pozy, bo jednej główki już zdążyłam się pozbyć.

 Tak wyglądał krajobraz po hybrydkowaniu.



 A tak prezentuje się u mnie Barbie z nową twarzą. Praca nad nią nie jest jeszcze skończona, bo w planach mam jeszcze wymienienie jej nóg na takie z artykulacją w kostkach. Ciekawe, czy się uda. Ale to może za miesiąc, dwa...







sobota, 15 sierpnia 2015

Letnia Teen Skipper

Cześć, dzisiaj będzie lalka, która siedzi u mnie już od dawna, ale jakoś brakowało mi dla niej czasu. Postanowiłam więc wypuścić ją do ogródka, żeby mogła trochę skorzystać ze słoneczka, w końcu w ostatnich dniach nam go nie brakuje.

Jest to młodsza siostra Barbie, Skipper w wersji nastoletniej. Ta akurat była pierwotnie w stroju kąpielowym, który jednak zapodział się nim lalka trafiła do mnie. Ze względu na opaleniznę, nic teraz do niej nie pasuje bardziej, niż letnia sukienka w kwiatki.

Teen Skipper charakteryzuj się tym, że jej ciałko było drobniejsze od potężnej TNT, jednak zachowało jego poziom artykulacji (z odchylanymi na boki rączkami, jak u Shani). Wymiary ma właściwie jak BB, współczesne sukienki wchodzą na nią bez trudu. Skipper miała też znacznie przyjemniejszą buzię i właśnie tak moim zdaniem powinna się prezentować Barbie(dobrze, że niedawno to naprawili nowym moldem).

Myślę, że moja Skipper założy kiedyś jakieś kółko miłych blondynek i będzie tam siedzieć razem z Sindy, Superstarami i Barbie z nową twarzą. Bo te sucze, Generation Girl nie są tak sympatyczne.. ;)









Pozdrawiam ;)

wtorek, 4 sierpnia 2015

Suknia z Tubki

Dziś chciałam się pochwalić prostą sukienką, której wykrój tak mi się spodobał, że powtórzyłam go jeszcze kilka razy. Ze względu na ograniczony rodzaj materiałów, wszystkie są w jednym stylu, ale nie ukrywam, że będę jeszcze eksperymentować. Mimo prostej konstrukcji, mamy bardzo wiele możliwości na modyfikacje, a każda uszyta przeze mnie kiecka wprowadzała coś nowego.


Wykrój jest prosty - składa się z tytułowej tubki (szerokość to obwód klatki piersiowej, a długość od biustu do połowy uda), oraz klinu w kształcie półkola, wszytego na wysokości talii. W większości przypadków klin wszywałam razem z tiulem. Materiał musi być dość rozciągliwy, najlepiej wykorzystać niektóre wykończone brzegi z różnych bluzek - są szyte elastycznymi nićmi.

Pierwszą kieckę prezentuje Mizia. Nie użyłam do niej tiulu, za to brzegi wykończyłam doszywając czarną tasiemkę. Przy biuście nie obszyłam całości (zostawiając przerwy pod pachami), aby krawędź wciąż była elastyczna przy przebieraniu.







Druga prezentowana sukienka, tak na prawdę była uszyta, jako pierwsza. Klin jest węższy (ćwiartka koła), ale dłuższy. Przez to tren sięga prawie do kostek. Prostota sukienki została uzupełniona wyrazistością dodatków, a Summer prezentuje się jak moda boho-oszołomka.




W trzeciej sukience wystąpiła Katniss. Tym razem klin i tubka były z dwóch różnych materiałów, dodatkowo ściągnęłam materiał na biuście, by ładniej wyprofilować dekolt. Zabrakło mi butów w zgaszonych kolorach, więc Katniss włożyła złote, a dla podtrzymania akcentu dodałam jej również naszyjnik.





Następną sukienkę pokazuje Teresa. Jest to znowu prosta, czarna wersja, z tiulem na wierzchu i lekko pogłębionym dekoltem.






Przy czerwonej kiecce nie wyszły mi zdjęcia, w dodatku jest mało ciekawa, a ze względu na brak obszycia krawędzi sprawia wrażenie nie wykończonej. Gdyby nie tiul, wyglądałaby jak baza pod jedynkę.

 

 Jako, że Sol poczuła się poszkodowana, postanowiłam, że zaprezentuje jeszcze jedną sukienkę. Znowu dwukolorowa, lecz tym razem tiul znajdował się na podszewce, a krawędź spódnicy miała koronkę.




Zdjęcia są dość niejednolite, ponieważ robiłam dwie sesje - jedna moim aparatem, a druga babci. Mój został poprzestawiany przez siostrę i część zdjęć była poprześwietlana. Babci aparat natomiast przy trybie macro wolał łapać ostrość na drugim planie, zamiast koncentrować się na lalkach....
Aaa... Mój aparat, nie wiedzieć, czemu, ciągle rozpoznawał twarz Katniss i podpisywał ją jako "Amelia" :D

 A tak wyglądały tyły sukienek. W przyszłości zamierzam spróbować z innymi kolorami (może nawet pastele?), oraz koronką zamiast tiulu. Pytanie tylko, kiedy znowu będzie mi się chciało.

Pozdrawiam :)