Tym razem nie kupiłam sobie żadnej lalki, za to nabyłam kilka drobiazgów z myślą o nich :)
Muszę pochwalić sklep, w którym zrobiłam zakupy. Zapłata doszła do nich w poniedziałek, a już dzisiaj pani listonosz została obszczekana przez mojego psa. Tak się ładnie złożyło, że akurat byłam w domu, więc mogłam samodzielnie przechwycić czekający mnie prezent. Jeśli kogoś interesuje miniaturowa porcelana, albo tworzenie biżuterii, to zapraszam na Kreatywny Stragan. Sama już wiem, że będę tam jeszcze kupować i to nie tylko dla siebie.
O, i jest nawet gratis z półfabrykatami!
Moje drobiazgi zostały zapakowane z wielką starannością. Woreczki były dodatkowo zabezpieczone folią bąbelkową. Bezpieczniejsze byłoby już tylko owijanie każdego naczynka osobno w chusteczki :D
Kitka również musiała skontrolować. W jej ocenie brakowało tylko jedzenia.
Jak widać, w niektórych momentach skala trochę się gryzie, ale ostatecznie wszystko ujdzie w tym rozkosznym tłoku. Najważniejsze, że lalkom pasuje. Nie wiem, kiedy będę robiła więcej zdjęć owym naczynkom. Wciąż się nie wzięłam za robienie ani dioramy, ani kuchni(tej drugiej nawet nie kupiłam na przemalowanie).
No, i jeszcze kwiatek ;)
A tu, specjalnie dla Inki, zrobiłam zdjęcie drugiego okna z werandy. Uwielbiam swój dom i to, że moja mama nie zdzierży, jak czegoś nie upiększy po swojemu. Chyba mamy podobny gust, bo sama czuję, jak takie łąkowe roślinki pozytywnie wpływają na mój nastrój. Kilka lat temu była straszna moda na decoupage. Moja mama też z tym eksperymentowała. Nakleiła jednego maczka na skrzynię i stwierdziła, że za dużo się nad tym trzeba męczyć, by dopasować jakiś gotowy wzór. Więc szybko porzuciła drukowany papier, a resztę maczków namalowała sama. Oto efekty :)
Ten był naklejony!
A te już nie :)