Moją uwagę przyciągnął wrzosowy kolor włosów, świadomość moldu Skipper i wielka ciekawość, jak może wyglądać jej twarz pod maską. Przeszukałam internety i to, co zobaczyłam, zachęciło mnie, by nabyć taką pannę. Kupiłam w sieci, ponieważ nawet oglądając lalkę w markecie, nie dałabym rady określić, czy pod goglami oczy są równo umieszczone.
Co do samej bajki, mogę zgadywać, że przecudowna Barbie postanowiła umieścić swoją młodszą siostrę w roli czarnego charakteru, żeby mieć przed kim ratować świat. Ach, typowe dla starszego rodzeństwa. Wykorzystywać młodszych w swojej zabawie. "Ja będę Simbą, a ty Skazą", skąd ja to znam.
Na obrazkach z tyłu pudełka obserwujemy scenki ze złapania Cat Burglar przez triumfującą Barbie i jej przyjaciółki, odprawę agentek przed przystąpieniem do zadania, wypełnianie go (poprzez robienie salt w bliżej nieokreślonym, abstrakcyjnym terenie) i bal mający pewnie uhonorować ich wysiłki, chyba w jakimś muzeum. Nie wiem, czemu jedna z bohaterek usługuje reszcie, jako kucharka-kelnerka, ale może z jakiegoś powodu musiała się trzymać swojej konspiracyjnej przykrywki.
Tak, czy siak, bajka jest raczej o kolejnych superbohaterach, niż o szpiegach i tajnych agentach.
Jak każdy czarny bohater, Cat Burglar nie urodziła się przesiąknięta złem do szpiku. Była co najmniej neutralna, albo nawet dobra. To otoczenie ją tak ukształtowało, być może miała dość przebywania w cieniu Barbie cudownej niczym Apple z Ever After Hifh. Może właśnie to ta dobra stworzyła tę złą.
Z pewnością wrodzone kalectwo - obie lewe stopy miało ogromny wpływ na rozgoryczenie, determinujące dalsze decyzje bohaterki. Sama byłam bardzo zawiedziona, gdy odkryłam ten fakt, ale nie planuję trzymać mojej Skipper na tym ciałku, więc nie będę wszczynać awantur i reklamować. Jeszcze przyślą mi lalkę z zezem, a tego bym nie zdzierżyła.
Kolejną cechą większości badguyów jest to, że są wyraziści. Często nawet bardziej niż główny bohater bajki. Wykorzystanie stylu komiksowego sprawiło, że włamywaczka Patricia jest bardzo charakterystyczna. Niedorzecznie kolorowa, jak na kogoś, kto ma się włamać niepostrzeżenie, żeby dokonać zuchwałego rabunku, ale taka już konwencja - ktoś zapragnął zrobić barbiową adaptację Marvela. A może właśnie na tym polega jej spryt - nikt nie uzna kogoś tak bardzo rzucającego się w oczy za faktyczne zagrożenie.
Krępująca ruchy, sztywna kamizelka, oraz szeleszcząca kolia to pewnie standardowe atrybuty skradających się przestępców...
W takiej formie najbardziej się nadaje do skradania. Oczywiście, powinna też mieć maskę na twarzy. Fajnym rozwiązaniem jest gumowa spódniczka - trzyma ciągłość góry stroju, ładnie imituje latex, oraz swoją elastycznością nie utrudnia artykulacji nóg.
Pod spódniczką mamy majty na spodniach :)
A taki jest zakres artykulacji lalki.
Ciałko jest nastoletniego wzrostu - stojąc na palcach Skipper dorównuje petitce w butach na płaskiej podeszwie. Co do sylwetki, jest ona szczuplejsza, zgrabnością przypomina jeszcze niedawno popularne belly button. Niby nastolatka, ale lateksowe kombinezony czynią cuda i każdą dziewczynę zamienią w żyletę!
Celowo postawiłam obok niej wszystkie lalki z moldem Skipper, jakie mam. To ciekawe, że żadna z nich nie przedstawia bezpośrednio młodszej siostry Barbie, a jedyną prawdziwą Skipper, jaką mam jest plażowa Teen... ;)
Różowy naszyjnik bardzo przypadł do gustu mojej L.A. Girl.
Makijaż lalki jest śliczny, są wrzosowe, kocie oczy, wyraziste usta i cieniutkie brwi, wskazujące perfidny charakterek.
Z pozostałych rzeczy, które mogą być warte uwagi, postanowiłam wspomnieć, że łeb lalki jest zaklejony niemiłosiernie, co pewnie w przyszłości będzie zmuszało mnie do częstych i irytujących zabiegów z talkiem.
Klej jest nawet na zewnątrz głowy O.O
Minusy projektu:
-mały kąt możliwych ruchów w łokciach.
-brak artykulacji w nadgarstkach.
-korpus odlany z czarnego plastiku.
-moldowane ubranie.
Minusy egzemplarza:
-sztywna głowa.
-plamy kleju na włosach, kołtuny.
-dwie lewe stopy.
A i tak lalka mi się podoba :D