czwartek, 25 czerwca 2015

Promyk słońca

Smutne jest życie księcia wampirów. Zwłaszcza, gdy przypada mu władać wszystkimi potworami z Winylowego Orszaku. Bariera między tym wybranym, a resztą jest tak silna, że tych pozostałych odsuwa respekt. Księcia dręczą własne demony, więc zostaje sam, choć wokół wszędzie jest pełno poddanych.

A przecież jeszcze ponad rok temu był wolnym duchem, który za nic miał przeznaczone sobie dziedzictwo. Tym bardziej, że nic o nim nie wiedział.

Wielokrotnie złamanym duchem, który względem kpin losu sam zaczął być cyniczny i złośliwy.

I wtedy pojawiła się ona. Jej złote loki były wspomnieniem ran, które mieniły się bliznami na zimnym sercu wampira. Tak bardzo podobna do dawnej ukochanej, z czasów, gdy jeszcze nie był przeklęty. Z tej ostatniej chwili, kiedy próbował ją ochronić, ale nie dał rady...

Jak widać, jego brzemię jest znacznie cięższe, niż mogło się wcześniej wydawać. Obiecał sobie, że nie będzie już wracał do historii z dawnych lat i będzie godnie reprezentował interesy wszystkich wielkogłowych.

Jest taki promyk słońca potrafi mu wynagrodzić przebyte troski. Uśmiech, dla którego można zrobić wszystko.

Był przy niej w trudnych chwilach, opiekował się, gdy zaniemogła. Pomógł przejść przez wszystkie trudy leczenia. Bo wiedział, że warto. Bo jej uśmiech leczył wszystko.



-Chodźmy już stąd, bo cię słońce spali...
-Spoko, mam porządny puder.

Dobra... Skoro już się nasłodziłam i nasmutałam, to mogę przedstawić, jak to było. Pan książę to CAMowy wampir, którego swego czasu przemalowałam. A pani Promyczek, to Aurora Sparkling Princess firmy Mattel. Ciałko, jakim obdarzyła ją fabryka było o tyle gorsze od patyka, że palenie go byłoby aktem zanieczyszczania środowiska. Moldowane ubranko, wszystko sztywne, nawet kotwica w szyi... Aurorze już znacznie lepiej było orbitować samopas. Specjalnie dla niej kupiłam Ashlynn, jednak na tej hybrydzie niestety latała głowa. Wtedy sobie przypomniałam o mojej Dori. I tak oto Aurora stała się jedyną, niepowtarzalną księżniczką o wróżkowej figurze. Wkrótce również doczekała się repaintu. I cały czas uśmiechała się tak promiennie, że nawet mnie się robiło cieplej na duszy...





 -Czy ty już się fajczysz?
-Nie, to talk i tlenek tytanu tak mnie wybieliły...


Miłość z perspektywy trawki...

 W życiu wąpierza jest jeszcze jeden promyk - jego niedawno odnaleziona siostra...
 ...Która przejęła część obowiązków, pozwalając, by jego życie znów mogło być lżejsze.

A to miejsce na osobną historyjkę.



7 komentarzy:

  1. Ciekawa parka, przeciwstawna pod każdym względem. A skoro już jesteś w temacie zjawisk pogodowych, to wampir oprócz promyków słońca chyba napotka tęczę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna ta parka! Uśmiech dziewczyny jest naprawdę niezwykle czarujący! Świetny repaint!

    OdpowiedzUsuń
  3. Panna ma rzeczywiście bardzo urzekający uśmiech :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę urocza panna. Ładna z nich para. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zacny duet - a Gigi chyba zbyt
    długo anonimowa nie zostanie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam te twoje lalki :) Są takie inne niż wszystkie, takie unikatowe. Repaint wyszedł super! Życzę powodzenia w dalszej przygodzie z malowaniem lalek. :)

    Historia ciekawa, czekam na ciąg dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń