...To pewnie tak będzie wyglądać :)
Nie jest tajemnicą, że Mattel żadnej playline obecnie nie potrafi wypracować w stu procentach. Zawsze na czymś sobie utnie: na fashonistkach artykulację, na fajnym pomyśle wmoldowane ubrania, a na mtm: zaniedba swoim lalkom twarze.
I co później, taka biedna, ma zrobić ze swoim dziwactwem? Straszyć w witrynie? Oddać swe ciało lalce z ładniejszą buzią? Pozostać taką..? Zostać zaakceptowaną?
Szczerze mówiąc, bardzo cieszyłam się na wieść o grubej mtm z jasnymi włosami - bardzo podobała mi się jako całość, tym bardziej, że przypominała mi pewną znajomą.
No, ale, jak tylko lalki pojawiły się w sklepach, to się okazało, że owe wydanie mtm nadaje się tylko na przeszczepy.
Tak więc i ja przeszczepiłam, bo u mnie wolne ciałka zbyt długo nie siedzą.
Przeszczepiłam na bardzo bladego klona fashionistas, u którego wcześniej robiłam eksperymenty z ciałem... chciałam je rozłożyć, ale coś się w środku zaklinowało i prawie je połamałam. Przez to została biała szrama na szyi - to była linia pękającego plastiku.
Efektem mojego eksperymentu było uruchomienie szyi, by lalka mogła ruszać głową również do góry i do dołu. Na zdjęciu widać, że do tego celu posłużyłam się, montując w strategicznym miejscu wykałaczkę :)
Kiedy już uznalam, że i lalka (szalona Neysa) i jej nowe ciałko muszą żyć ze swoją urodą, to postanowiłam je upiększyć, naklejając tatuaże.
Lalka może kiedyś doczeka się repaintu, bo jej obecne spojrzenie woła o pomstę do nieba.
Co ciekawsze, przy pierwszym wypuście MTM nabyłam inną, ciemnowłosą Neysę. Też miała delikatnie krzywy makijaż, dostała w spadku inne ciało (miała nawet szczęście, że artykułowane), oraz została "lalką - brudnopisem".
Niedawno dostałam w prezencie od Inki jeszcze jedną główkę. Posadziłam ją na wysokim ciałku i na razie czeka na następny pomysł.
Druga główka z kwiecistych mtm i też jest freakiem :)
Tu jeszcze jedna moja Neysa - hybrydka. Tym razem fashionistka, którą zamieniłam ciałkiem z buzią z pierwszego zdjęcia. Jest to jedno z bardziej udanych wcieleń tego moldu.
A tutaj wszystkie moje lalki z tym moldem.
Pozdrawiam :)
Bardzo lubię ten mold choć widywałam przefatalnie mamalowane na nim buzie Barbie. Ja jeszcze nie mam żadnej Neysy. Mam nadzieję wkrótce to zmienić :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna sprawa z tymi tatuażami, aż chyba odgapię:D
OdpowiedzUsuńMiałam chyba szczęście, bo moja panna Yoga Truskaweczka, oprócz szerokiego uśmiechu (zmniejszyłam jej nieco usta) ma nawet dość dobrze namalowane oczka :-)
OdpowiedzUsuńTwoje pomysły na nowe hybrydki są naprawdę urocze i baaardzo się cieszę, że dałaś im jednak szansę, bo Neysa to świetny mold :-)
Ps. Niebieska jest cudna!
Tatuaże są świetne :) też mi się podobają :D
OdpowiedzUsuńMoja Truskaweczka ma tylko inny odcień oczu, do zaakceptowania.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tatuaże!
PANNICA BLUE I MNIE ZAUROCZYŁA!
OdpowiedzUsuńraz, że lubię ten mold, dwa -
ach, to spojrzenie z ukosa, no
i barwa włosów nie do przecenienia!
ale fajnie wyglądają
OdpowiedzUsuńdziewczęta o tej samej
buzi - superrro!!!
niezmiennie jestem
OdpowiedzUsuńfanką Twych "tatoo"
na plastikach ♥ ♥ ♥
piękne te tatuaże!
OdpowiedzUsuńTrochę się pogubiłam w tych przekładankach :) Bardzo lubię ten mold - mam taki pyszczek chwilowo jeden i proszę Opatrzność Lalkową usilnie by ta ilość mnie usatysfakcjonowała ... Uwielbiam lalki z tatuażami !!! Twoje pannice świetnie się z nimi prezentują :)
OdpowiedzUsuńI ja mam takie dwie panienki, bardzo lubię ten mold. Ciekawe te Twoje przemiany. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne tatuaże, lalki wyglądają zupełnie inaczej :)
OdpowiedzUsuń