Witam serdecznie w ostatni październikowy dzień. Jest on wyjątkowo ciepły, tym bardziej, że jeszcze całkiem niedawno pogoda nas nie rozpieszczała i nawet byłam zmuszona do łażenia w zimowej kurtce :D
Tak, prawdę mówiąc, ostatnio nie miałam czasu zbyt wiele pracować nad lalkami, a moja lista rzeczy do zrobienia wciąż rośnie i to nie tylko w tym aspekcie. W łazience piętrzą się głowy do spa, na biurku szczątki do odmalowania, w koszu materiały na ciuszki, a w drugim koszu ciałka do przerobienia szyi... Cóż, kiedyś będę mogła z dumą stwierdzić, że się z tym uporałam, ale nie będę sobą, jeśli nie znajdę kolejnych wyzwań.
Dzisiaj pokażę, co dalej się działo z moimi ściankami. Dalej nie umieściłam żadnych okien, półek, czy choćby obrazów (na upartego mogłabym nawet nalepić na plastelinę), stąd wciąż całość wygląda surowo, a ja przymierzam kolejne mebelki i lalki.
Myślę też, że powinnam więcej czasu poświęcić mojej Millie z kręconymi włosami (Pineapple Pop), bo jest to bardzo ciekawa panna z magicznie zamyślonym spojrzeniem. Przeniołam ją na ciało MTM i ubrałam w tunikę od Denim Patchwork, o której sądziłam, że ten worek na nikim nie będzie dobrze wyglądał. A wystarczyło dodać spodnie...
Diorama ma 60cm długości, a mimo tego wydaje się być za mała. Prawdopodobnie dokupię desek i postawię drugą obok. Niemniej, mam wrażenie, że to ja bardziej odczuwam ciasnotę, niż moje lalki.
Zegar i lampa pochodzą z salonowego zestawu mebelków Gloria, które przemalowałam. Myślę, że to są dobre bazy do przeróbek, mimo, że plastik jest kiepskiej jakości (strasznie się łamie) i prawie zawsze jest różowy.
Kanapa, a może raczej szeroka pufa, bo zabrakło mi materiału na oparcie, to osłonięte materiałem pudełko po chusteczkach. Na nim jest karton z watoliną pod obiciem, aby jednak moje lalki miały miękko w swoje plastikowe pupki.
Takie kanapy to wygodne rozwiązanie, bo można w nich urządzić schowki na drobiazgi :)
Jeśli pamiętacie, to moja diorama tak na prawdę ma ciemnobrązową podłogę, ale odkryłam, że jeśli potrzebuję innego koloru, to mogę na niej położyć drugą. Jestem bardzo zadowolona z takiego szybkiego rozwiązania i nie będę potrzebowała pięćdziesięciu dioram z pięćdźciesięcioma odcieniami podłogi...
A to mój niedawno zdobyty trup, który jest dzisiaj jedynym Helołinowym akcentem w tej notce(bo przecież trup, nie? :D ). Lalkę ożywiłam i wcale nie wygląda strasznie - jedynie przybrała grzeczno-drapieżny look nastoletniej baletnicy.
Wciąż myślę, na jakie ciałko ją przełożyć, ale na razie niech odpoczywa, zanim dorośnie, bo dorosłość jest przecież straszna.
Do następnego razu!
Uwielbiam dioramy i bardzo żałuję że sama nie mam już czasu/możliwości żeby jakaś zrobić. Twoja wygląda bardzo fajnie, żeby było przytulniej możesz dodać dywan i trochę roślin.
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała, uwielbiam rośliny w swoim otoczeniu i lalkom nie zamierzam ich oszczędzić :)
UsuńDiorama jak się patrzy! Obłędny stojący zegar, super lampa, świetna kanapa ze schowkiem! Rozwiązanie z podmianą podłogi jest doskonałe! Masz cudne te panny i tak się składa, że nie mam żadnej z nich :-) Każda z nich to ślicznotka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Zegar i lampa rewelacja :-)
OdpowiedzUsuńZegar mnie rozwalił! CUDOWNY! Myślałam, ze jest drewniany! Super dioramka, ale faktycznie może powinna być troszkę wyższa.
OdpowiedzUsuńi tak Twoje pannice mają
OdpowiedzUsuńo niebo lepiej niż moje,
wymienialność podłogi nie
do przecenienia a większy
metraż lepszy niż mniejszy!
Kawał dobrej roboty wykonałaś :D Super sprawa taka dioramka :D
OdpowiedzUsuńOstatnią pannę przesadziłabym na ciałko Livkowe :)
Pozdrawiam :)
Jak czytam o Twoich planach lalkowych, to jakbym siebie widziała B-)
OdpowiedzUsuńU mnie też wszystko czeka na czas i wenę.
O tej subtelnej blondynce -też marzę :-)
Diorama świetna! Ja nie mam wcale i w razie potrzeby adaptuję komodę, toaletkę lub inną szafkę na miejsce do fotek.
OdpowiedzUsuńPanny śliczne!
Ooo, jest i ta cudowna panna z udami jak moje!
OdpowiedzUsuńŚwietna diorama. Zegar wyszedł fantastycznie. A blondyna z lokami jest prześliczna.
OdpowiedzUsuń