Wreszcie się troszkę zmusiłam do szycia lalkowego i coś poprowadziłam do końca. Miałam na przemiał pewną kiczowatą bluzkę, złożoną z kilku ciekawych materiałów. Ale oprócz tego, postanowiłam wykorzystać sam nadruk z flaszką.
Ostatnio sama bardzo lubię ciuchy oversize'owe. No i wreszcie sobie zrobiłam wykrój na leginsy. Co prawda wymagało to pewnych zabaw z kartką, ale wreszcie mam to z głowy.
A tu jest widok na tył. Ze względu na wielkość fragmentu butelki, bluza po prostu nie mogła mieć mniejszego rozmiaru.
Myślę, że komplet idealny na niezobowiązującą popijawę w lesie, tak bardzo popularną wśród młodych ludzi ;) Do kompletu brakuje mi tylko ładnej, miniaturowej flaszki...
A teraz mała aktualizacja. Dawno nie dawałam wieści, jak się miewa moje orczątko. To dlatego, że długo sama nic z nim nie robiłam. Obecnie popchnęłam do przodu kilka różnych rzeczy - położyłam ostateczny kolor skóry, wkleiłam oczy i przymocowałam głowę do ciała. Zostały mi poprawki malunku ust (może też jakiś gloss imitujący zaślinienie), ubranko, włoski i modyfikacja uszu. Darowałam sobie zmienianie moldu dolnej wargi. Nie chciało mi się kupować greenstuffa. Zastanawiam jeszcze się nad rzęsami, ale nie wiem, czego najlepiej użyć...
Zdjęcia z lakierowania ;)
Obecny stan dzicioka. Muszę przyznać, że na żywo nie widać zeza. Oczy się błyszczą, jakby były prawdziwe. Przypominam, że zrobiłam je sama - wpierw ulepiłam z modeliny, później pomalowałam i potraktowałam lakierem do figurek. Owy lakier coś nie chciał schnąć i lepił się przez kilka tygodni, aż dałam sobie spokój i przykryłam go po prostu klejem...
Teraz co chwila dostaję zawału, bo patrzy się na mnie dziecko i potrzebuję chwili czasu, by sobie zdać sprawę z tego, że nie jest prawdziwe. Cały mechanizm trwa około sekundy, ale ciśnienie umie podnieść. Bardziej mnie przeraża wizja, że znajdę u siebie w pokoju jakiegoś niemowlaka, niż to, że może ono być orkiem. Dobrze, że jeszcze nie stoję przed wizją własnego macierzyństwa.
Zajebista bluza! Nosiłabym! Gdybym sama nie była rozmiaru oversize...
OdpowiedzUsuńOrczątko śliczne. Widywałam ludzkie noworodki w podobnym odcieniu ;)
Oversize to idealne ubrania dla tych lalkowych szczupaków - bardzo fajny pomysł na bluzę i wykorzystanie nadruku!:) A co do wizji macierzyństwa - jakich byś ich nie miała, to rzeczywistość i tak się zaskoczy;)
OdpowiedzUsuńBluza - rewelacja! Chętnie sama bym taką moim lalkom sprawiła! Muszę się za czymś konkretnym rozejrzeć. Co do orczątka, wygląda bardzo interesująco!
OdpowiedzUsuńlegginsy fajne - bluza jeszcze lepsza!
OdpowiedzUsuńwidok stóp i łapek barwy przejrzałego
mchu - bezcenne...
Panna wygląda, jakby wracała z nocnej imprezy w bluzie kolegi ;-) Fajna ;-)
OdpowiedzUsuńUbranko wielce urokliwe :):)
OdpowiedzUsuńJakim lakierem traktowałaś Orczątko ?? Bardzo ciekawa fakturka wyszła , ale najwspanialsze są oczy :)
Bardzo mi się podobają takie bluzy. Jak ja bym chciała mieć czas, żeby poszyć. A siedze przed kompem, ... bo maszyna obudziła by mi dziecko :/ Więc pozostaje mi tylko pozazdrościć odzienia dla lal :)
OdpowiedzUsuńjeśłi będziesz chciała ciałko dla lagoony -
OdpowiedzUsuńdaj znać, bo swoją nadprogramową niunię
chcę przerzucić na inne ciało, zmienić Jej
włosy na czarne i stworzyć swą potworzycę :)
Dziękuję, to bardzo miłe z Twojej strony ;) Ale właśnie się umówiłam na kupno pewnej używanej i mam nadzieję, że tamta mi wystarczy. Jeśli bezgłowe ciałko będzie Cię dręczyć, to chętnie dam Ci główkę blond Lagoony ;)
Usuńale super! tobym sobie zrobiła zielonowłosą
Usuńi niebieskowłosą morską potworzycę - ech,
rozmarzyłam się...
jeszcze się odezwę, na razie inne - barbie
przygotowałam do owłosienia dla Zbieraczki ;D
Piękności pełno i trzeba koniecznie obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńA szczurasy masz jak i ja :D
A takie odrzuty MH gdzie można dorwać i za ile? ;)
Ja swoje znalazłam w chińczyku na warszawskiej pradze, ale były wtedy już mocno przebrane, a później już nie uzupełniali. Zaglądam tam czasem w nadziei...
UsuńMały ork <3
OdpowiedzUsuń