niedziela, 3 listopada 2019

Księżniczki z serii Ralph-Demolka

Witajcie.
Tym razem wrzucam lalki, odnośnie których ogarnął mnie popłoch - byłam przekonana, że nasz kraj ominie ich dostępność i całkowicie dałam się zaskoczyć informacją o ich obecności w sklepach! Nie miałam czasu na przygotowanie się, czy rozplanowanie wydatków. Czułam się tym bardzo przytłoczona, bo musiałam je mieć już, natychmiast.

Na szczęście mogłam sobie pozwolić na lekką zmianę priorytetów :).
Gdy już udało się wyczekać koniec zajęć, ruszyłam zostawiając po sobie kurz i mgliste wspomnienie własnej obecności - sama już prawie znajdowałam się w markecie i szukałam najlepszej wersji tego dwupaku ;)

(Dla spragnionych i ciekawskich informuję, że w drugiej połowie wpisu będzie trochę golizny.)


Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że postacie o proporcjach nieco mniej realistycznych niż Barbie bardzo mi się podobają. Mówię o tworach takich jak Descendants, MGa, czy choćby moja hybrydkowa Roszpunka. Pojawienie się artykułowanych księżniczek Disneya (no już trudno, że współczesnych) było dla mnie dość sprzyjającą okolicznością.

Ze względu na to, że lalki sprzedawane są w dwupakach, nie było łatwo wybrać. Każda księżniczka, która mnie intrygowała, była w parze z taką z trochę mniej udanym projektem. Na razie trafiło na Annę i Elsę, ale z pewnością będę polować na Roszpunkę, Meridę, Pocahontas... Jednak po otwarciu swojego pudełka zrozumiałam, że z następnymi zakupami lepiej poczekać - nie są one warte swojej obecnej ceny (w dniu zakupów 120zł, regularna cena w sklepach to teraz ~150zł).

Są zrobione możliwie tanio. Największym rozczarowaniem była skóra Elsy o lekko różowym zabarwieniu. Nawet w dotyku ta główka nie różni się od gumy chińskich podróbek.

Nawet znalazłam łysinę pod warkoczem. Niby nie jest to miejsce bardzo istotne, przy prezentowaniu się lalki, ale jakbym chciała bardziej narzekać, to mam powód. Dodatkowo, włosy są słabej jakości, mają tendencję do kołtunienia i wątpię, by ładnie się regenerowały we wrzątku.

Drugim oszczędzającym zabiegiem jest wykonanie ubranek. O ile na ciekawy wygląd projektu nie można narzekać, to nie ulega wątpliwości próba zaoszczędzenia. W każdym dwupaku jedna lalka jest ciekawie ubrana, a druga ma długą bluzkę + leginsy, według tego samego wykroju. Oprócz tego, dodatki rozdzielone miedzy księżniczki dublują się.



 Co mnie nie zdziwiło po piratce z Następców, kraciasta koszula Anny jest zszyta z czarną bluzką.


Następnym (i najbardziej irytującym) mankamentem jest projekt ciałka. Nie miałam wielkich nadziei, ale spodziewałam się, że jego możliwości będą chociaż przyzwoite. Tymczasem Hasbro zmarnowało siły na projekt nowego ciałka, z nowym stawem łokciowym wymagającego jakiegośtam dodatkowego etapu na hali produkcyjnej, tylko po to, żeby ten łokieć ledwo się zginał.

 No patrzcie, jak wiele obiecuje ten staw kulkowy!

A oto wyżyny jego możliwości...

 Same ubranka całkiem fajnie się sprawdzają na lalkach z innych serii o podobnych proporcjach. Jest nawet sporo możliwości, jeśli chodzi o podmienianie butów.





 Jeśli chodzi o porównanie z pierwowzorami postaci, to jest spora rozbieżność. Współczesna Elsa podoba mi się mało, ale jest to spowodowane skumulowaniem się elementów jakości wykonania. Na tym zdjęciu mocno rzuca się w oczy płaskość malunku oczu.

 Za to przy Ankach Ralphowa wersja wygląda na bardziej żywą i sympatyczną. Po prostu ma o wiele bardziej udaną buźkę niż Elsa. Nawet ten przygaszony kolor włosów wydaje mi się świetnym smaczkiem.

 Jako, że są to dość świeże lalki na rynku, pokusiłam się na to, żeby je rozebrać, porównać i podzielić się wrażeniami. Na fotkach porównawczych brakuje ciałka EAH, bo nie miałam takiego pod ręką, ale zapewniam, że jest ono smuklejsze od Ralphówien. 

Od lewej mamy: Elsa Ralph, Jane Descendants, Camryn MC2 i Silvi Timberwolf MH (wersja reboot).



 Na tym zdjęciu widać, jak bardzo Elsa jest w tyle ze swoimi możliwościami.

 Przy kolanach też jest w tyle, ale jeszcze nie wygląda to źle.


A teraz ostatni smaczek, czyli Anka w sukience MC2. Strasznie spodobało mi się to połączenie, więc zrobiłam kilka zdjęć.

 


I to wszystko na dziś. Jestem ciekawa, co sądzicie o tej serii i czy ktoś jeszcze zaprosił jej przedstawicielki do siebie. 

Pozdrawiam :)

8 komentarzy:

  1. Sama scena z filmu z księżniczkami wydała mi się mega fajna, a potem zobaczyłam lalki... Pierwsza reakcja była WOW, ciut ostudzona ceną, a teraz jeszcze to umiarkowanie udane ciałko. Podobają mi się, ale poczekam, aż ceny spadną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za sesję porównawczą. Moim zdaniem laleczki są śliczne a co do wykonania...no cóż, wszyscy producenci jakoś obniżyli poprzeczkę...
    Ania w sukieneczce MC2 też mi się bardzo podoba :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. gdy ujrzałam trzynastopak z laluchnami
    myśl o tych niuniach nie opuszczała na
    minutkę - ale cena skutecznie jednak
    wystraszyła i mnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. moją uwagę bardziej przykuła potworzyca
    jest przepiękna! pokazuj ją częściej -
    samaś ją malowała i owłosiła? CUDNA ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to Silvi z serii MH. Na razie jest w stanie fabrycznym, ale po przedstawieniu jej zamierzam przerobić ;)

      Usuń
  5. Mi marzy się Śpiąca Królewna. Ma słodkiego zeza :D Gdyby była sprzedawana pojedynczo to bym kupiła.
    Elsa wygląda strasznie tanio. No niestety Hasbro się nie postarało za bardzo. Gdyby ktoś się nie znal to pomyślałby że to podróbka

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie z nich słodziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja Córa ma Elsę z jakiegoś tam innego wydania i też się załamałam "możliwościami" tej artykulacji...

    Super porównanie.

    Buźka Anny mi się ogromnie podoba.

    OdpowiedzUsuń