"Piękna pogoda!" - Pomyślał Will. Idealna na rozpoznanie terenu połączone z małym szkoleniem dla do tej pory bezbronnej i niezaradnej części lalcząt. Co prawda, populacja Szczurów wciąż się przerzedzała, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że owe gryzonie wciąż są niebezpieczne dla wszelkich winylowych bytów. Obecność Ptaków natomiast dodawała sytuacji jedynie małej pikanterii - wprawdzie wróblęta nie są w stanie uszkodzić żadnej lalki, jednak w trakcie lotów po pokoju najczęściej zwykły osiadać na lalkowych głowach. Pewnie tylko dlatego, że leża moich podopiecznych są umieszczone na szczycie szafy, co oznacza, że jest to wysoko, a właśnie tam stwory z piórkami czują się bezpiecznie i mają dobry widok. Lalkom średnio pasowali ćwierkający goście i bały się przede wszystkim wizji pobrudzenia ich pięknych ubrań, albo fryzur, czy nawet mebli...
Chyba tylko Raven cieszy się z takiej międzybytowej integracji... Nie ma, co się dziwić, jako Krucza Wiedźma powinna czuć choć trochę sympatii do braci pierzastych.
Dzióbomir siedzący na odsłoniętych kolanach Katniss. Katniss ma podejrzanie krótką kieckę - Astrylda powinna być zazdrosna!
No i Will też. Odkąd wyszedł z pudła, cieszy się dużą popularnością u płci pięknej. Winylowy Orszak cierpi na wieczny niedosyt lalkowych mężczyzn, więc nie ma, co się dziwić, że taki atrakcyjny egzemplarz, jak Will, ma tu duże powodzenie. Will, na szczęście, nie postrzega Winylowego, jako swój harem, bardziej cieszy się, że może być przewodnikiem i opiekunem takiej populacji. Po prostu jeszcze nie spotkał tej lalki.
Co nie znaczy, że nie czerpie żadnej przyjemności z wyrwania dwóch pięknych panien na niezobowiązujący wypad, zwany dalej zwiadem ;)
Ochotniczkami okazały się być Kirsten (kojarzoną wcześniej mylnie z rodem haniebnej Teresy, co twarz ukradła Summer), oraz Elisabeth, z domu Skipper. Ze względu na to, że pojawia się u mnie na blogu pierwszy raz, naturalnie, to głównie jej robiłam zdjęcia. Jakoś, do tej pory, nie miałam okazji się nią pochwalić.
A jest przecież taaaaka piękna, choć włosów do tej pory nie dałam rady ujarzmić. Jej loczki jeszcze w pudełku były nieokiełznane, a jednak boję się użyć przy niej wrzątku, żeby nie uszkodzić delikatnego flocka.
-Ach, ratunku, tam jest pies!
- O nie! To straszne niebezpieczeństwo!
- Jesteśmy zgubieni!
-Dziewczyny, opanujcie się!
-Will! On jest za tobą!
-Uciekajmy!
-Pożałujesz tego.
-Albo i nie..!
A potem nastała Rudość...
I Miłość.
Ale tylko ja zostałam obśliniona.
Ha ha ha :D Mój pies też jest taki ciekawski i rozwala lalki :D Will to ideał :)
OdpowiedzUsuńniesamowita relacja!!!
OdpowiedzUsuńwszystko porosło sierścią!!!
fotka z dziewczynami podglądającymi
Psa - naprawdę klimatyczna!
Ha, ha, świetna historyjka! Will poległ, ale jako bohater!;)
OdpowiedzUsuńWojownicze te Twoje lalki ;D I podziwiam jak Pies dzielnie asystował przy tej sesji.
OdpowiedzUsuńCzy ja dobrze widzę na początku postu pokazałaś fragmenty swojego zbioru lalek, one siedzą sobie razem tak na co dzień? Może wrzucisz całe grupowe zdjęcie w takim razie? Jestem fanką zdjęć grupowych :D
Mam nadzieję że Will przeżył... szkoda by było takiego przystojniaka.
OdpowiedzUsuń