Głównym założeniem mojego poprzedniego zorganizowania było to, że lalki mają być dla mnie. Gdziekolwiek. W zbiorowych pudłach, torbach, poupychane po szafkach. Kiedy są schowane z zasięgu wzroku, ciężko jest się zorientować, co się ma, bo wystarczy coś schować głębiej i już się zapomina...
Jakiś czas temu, wspólnie z Bliską Mi Osobą, wystosowaliśmy depeszę do odległej krainy Chińczyków, którzy (po zaksięgowaniu odpowiedniego przelewu) postanowili odpowiedzieć wsparciem w postaci czterdziestu plastikowych stojaków. W zeszłym tygodniu karawana dotarła, a ja stwierdziłam, że skoro mam już stojaki, to coś przecież muszą trzymać. I tak oto pootwierałam zbiorcze kartony, każdą zabezpieczoną lalkę wyjęłam z worka foliowego i zaczęłam je ustawiać. Był to bardzo łatwy zabieg, jeśli akurat dysonuje się wolnym pokojem i szafką z pustymi pułkami.
Regał zagarnięty przez Fashionistki
Półka, na której upchnęłam wszystko, co do fasiek nie pasowało...
Na szczęście ja oba te czynniki spełniałam, a mieszkańcy tego pokoju mają w puchatych piórkach to, co będę sobie ustawiać na szafkach. Bylebym dawała jeść, pić, zrywała roślinki i nie narzucała im zbyt mocno swojego towarzystwa :)
Mam nawet cień podejrzeń, że owe beztroskie istotny nawet trochę kontemplują wygląd swojego otoczenia...
Przy okazji pokażę pozostałe lalki, którym przypadła loża w mojej sypialni.
Pozostałe panny i panicze przebywają w domu u rodziców, w większości upchane w szafce, w zgodzie z moimi starymi standardami przechowywania. U siebie w domu wystawiłam wszystkie, o których uznałam, że mogą się jakoś prezentować, ale jest jeszcze trochę lalek czekających na przeróbki. Głównie Monster High, ale z innych firm też się sporo znajdzie :)
Bardzo dużym udogodnieniem tego rozwiązania jest to, że w każdej chwili mogę wejść do pokoju i doświadczyć dużej ilości lalek na raz, nie muszę grzebać po kartonach w poszukiwaniu tej konkretnej i znacznie jest łatwiej porównywać je ze sobą. Obawiam się natomiast wpływu światła i kurzu, bo jednak odpowiednio zapakowane w kartonach były przed tym wszystkim bezpieczne...
Zdaje się, że pisałam coś o nie kupowaniu nowych lalek, ale kto by brał to na poważnie... Przed weekendem przyjechała do mnie następna fashionistka (nr. 107), dumna właścicielka moldu Skipper.
Panna dość szybko uległa przebraniu, bo jednak raziła mnie jej kolorowa bluza. Pierwszym, co mi wpadło w oko, było jej oko. A właściwie wada w jego malunku...
To, co Mattel robi z jakością swoich lalek było już wiele razy przez wielu z nas pisane. Na pocieszenie mogę zauważyć, że większość tych odprysków znajduje się w punkach, które wystarczy przykryć ciemną farbą. A ja się pędzla nie boję, uff...
Reszta zrobiła na mnie na tyle dobre wrażenie, że nie przejmuję się tym okiem. Flock jest dobrze nałożony, a jego ciemna barwa ładnie kontrastuje z rozjaśnianymi włosami.
Bardzo fajny efekt podtrzymuje również ciemny kolor skalpu.
Moja nowa Skipper trafiła w towarzystwo trzech innych panien z tym samym moldem - dwie to fashionistki (w tym jedna o bardzo podobnym stylu, jeśli chodziło o strój i awangardową fryzurę), a trzecia to Patricia Cat Burglar z bajki o tajnych agentkach.
Skipper ma już nawet obiecane ciałko MTM, jednak chwilowo chcę ją jeszcze potrzymać na oryginalnym.
I to na razie wszystko na dziś. Pozdrawiam :)
Twoja ekspozycja wygląda naprawdę świetnie. Zazdroszczę ci tylu wolnych półek, ja z braku miejsca wciąż przestawiam moje Barbie.
OdpowiedzUsuńA co do oka tej faszki to brak słów. Nigdy nie widziałam takich ubytków w makijażu.
Takiego pokoju Ci zazdroszczę szczerze... Moje skromne stadko stoi na regał, na dwóch półkach, w kilku rzędach jeden za drugim. Tłoczno im...
OdpowiedzUsuńNowa panna ciekawa, ale to oko...masakra. Wierzę, że niedługo doprowadzisz ją do idealnego wyglądu.
Wspaniała kolekcja.:)
OdpowiedzUsuńStojaki to dobra decyzja. Twoje panny mają się super! Tyle półek i miejsca tylko dla nich! Fajnie tak móc spojrzeć na wszystkie swoje lalki :-)
OdpowiedzUsuńU mnie wiekszosc lalek stoi na stojakach, ale niestety mam mało miejsca i Cisna się na kilku półkach.Twoje teraz się pieknie prezentują.
OdpowiedzUsuńskrzydlaty duet chyba niedawno zawitał do Cię?
OdpowiedzUsuńco to za stworzonka - piękne są!!!
laluchny wspaniałe i gratuluję lalkopokoju!
Skrzydlaty duet(na zdjęciu dwaj panowie) jest już u mnie dobrych kilka lat, jednego mam od jajka. ;)
Usuń